Tęsknię, jak
pewnie biliony Polaków, za polskim marzeniem, bo chcę w coś wierzyć, bo
potrzebuję idei, która mogłaby inspirować. Piszę to wszystko i sam się trochę
boję. Przecież mój codzienny styl to raczej ironia, a nawet szyderstwo. A tu
tyle wielkich słów. Próbuję się pilnować, by nie było ich za wiele, ale z
drugiej strony myślę, że trochę wstydzę się tych wielkich słów, bo tak nie
pasują one do rzeczywistości, co skrzeczy.
Codzienność nie
znosi patosu i wielkich słów, ale codzienność staje się nieznośna, jeśli dla
takich wielkich słów przynajmniej czasem nie ma w niej miejsca. Nie byłoby źle,
gdyby słowa: "Polska", "patriotyzm", "ojczyzna" i "naród" wróciły do naszego
słownika. Ostatnio z niego wyparowały, bo jakoś tak brzmią obco, nie pasują,
może gdzieś w głowie się kołaczą, ale do języka im bardzo
daleko.
Tomasz Lis,
wydawca Faktów TVN, wcześniej korespondent TVP w USA. Autor książek: "Jak to się
robi w Ameryce", "Zawód korespondent", "List z Ameryki", "Wielki finał. Kulisy
wejścia Polski do NATO", współautor "ABC Dziennikarstwa".
242
strony